Nadszedł czas podsumować miniony 2016 rok. Już miniony - straszne, jak czas szybko leci. I przerabiając słowa piosenki: czy oglądać się za siebie, czy powiedzieć żegnaj... roku?
Czy należał do tych udanych? Średnio. Sam początek roku wypadł biegowo - Nowy Rok przywitaliśmy Maratonem Cyborga 😊. Później kręciło się całkiem sympatycznie, aż do lipca. Praktycznie ostatnim biegiem była Dobrodzieńska Dycha w połowie lipca, a potem kilka miesięcy przymusowej przerwy - bywa, że zdrowie jednak powie STOP i nic na to nie można poradzić. Nawet jeśli człowieka nosi, bo apetyt na biegi rośnie, bo na dany okres poplanowane i popłacone cała masa fajnych biegów.... Czasami nic nie można na to poradzić.
Końcówka roku to stopniowy powrót do biegania (w bólu). Jakoś trzeba się rozruszać 😏.
Tak więc pod względem "sprawności" minionego roku z pewnością nie można uznać za udany. Ale też nie był całkiem stracony. Przed operacją udało mi się zaliczyć kilka ciekawych biegów, m.in. Orlen Maraton, PZU Cracovia Maraton, czy maraton na Sudeckiej 100. Co prawda, trochę lat temu po Biegu na Górę Żar obiecywałam sobie, że nigdy więcej gór, ale... No właśnie. Pierwszy mój górski bieg w 2016 okazał się porażką (jedyną moją tego roku). Beskidzka 160NR - nieukończona. Ale już Sudecka 100 to sama przyjemność. Z pewnością duże znaczenie miała pogoda - przyjazna jak dla mnie 😊. I przyznaję, że chociaż Krynica przeszła mi bokiem (oj przykro jest kibicować, gdy samemu nie można biec), to nabrałam większego apetytu na "większe" biegi. I chyba nie bez znaczenia jest, że mój rodzony mąż w tym samym roku pokonał m.in. Sudecką 100 (całą) i 100km na B7D w Krynicy. Dziękuję kochanie za nieświadome motywowanie 💏.
A skoro apetyt nadal rośnie, to rozrastają się również plany. W prywatnym kalendarzu mam już zapisany bieg 12 godz. w Rudzie Śląskiej, Sudecką 100 (w planach jest 72km a co wyjdzie, to się okaże) i kilka maratonów. Czasami chce mi się krzyknąć: Niech mnie ktoś powstrzyma! Może zresztą ktoś i krzyczy, ale raczej cicho.
W styczniu czeka mnie kontrolna wizyta w Gliwicach i oby wszystko było dobrze, bo trzeba się na poważnie brać za treningi i realizować marzenia.
Brak komentarzy: