Nie cierpię zimna. Najchętniej bym się zaszyła jak niedźwiedź w jakiejś gawrze i wyszła dopiero na wiosnę. Jako niereformowalny zmarzluch oczywiście musiałam się za grubo ubrać i ponarzekać na brak swobody ruchów. Chyba nie dziwi, że mówię: dość tego biegania na mrozie?
No może i trochę dziwi, może nie powinnam... ale czasem chyba może się nie chcieć?
:P
Brak komentarzy: