Dzisiaj miało być na treningu spokojne ponad 20 km. Ale widać mój organizm jeszcze nie wrócił do siebie po biegu w Rudzie Śląskiej. Nogi jak z ołowiu pomijając, że noga od stopy do połowy piszczeli opuchnięta, twarda i boli - lekarz stwierdził, choć nie wiem na jakiej podstawie, że to zapalenie żył, więc smaruję i ... dalej boli 😞.
A zatem w skrócie: zamiast planowanych ponad 20 km wyszło ile wyszło. No dobra.... było po drodze kilka przerw, m.in. przy wędkarzach (pogawędki, bo nie samym bieganiem człowiek żyje), czy w Biedronce na wodopoju 😋 . Jednak jakiś tam trening był i byle do przodu ☺
Brak komentarzy: