Wiecie jak to jest, kiedy chciałoby się biegać a nie można? 😩 Już prawie miesiąc temu dostałam sterydy na kolano i zalecenie - zabandażować i usztywnić! Sterydy i owszem brałam, ale jak usztywnić, skoro starty poplanowane i tak żeby było weselej, to jeszcze akurat górskie? Oczywiście, że trzeba było przebiec 😊.
A teraz klapa.... już prawie dwa tygodnie abstynencji od biegania - no bo jednak to kolano to jakoś nie chce współpracować, tylko gorzej puchnie.... oj brzydko z jego strony. Usztywniacze typu stabilizator też nie pomagały, pomijając, że biegać w tym to katastrofa. I żeby było jeszcze (mało) śmieszniej, to właśnie dziś kończy mi się urlop. Dwa tygodnie robienia nic! Pomijając, że rozleniwiajace dwa tygodnie, to dołujące, gdy popatrzeć jak wszyscy biegają, gdy serce rwie się by założyć buty i iść "do lasu", a kolano w najlepszym wypadku odpowiada, że chyba jednak nie.
Przyszłe starty też poplanowane .... były. Bo już wiadomo, że jednak 12 godzin w Krakowie w ostatni weekend lipca trzeba będzie odpuścić. Ale co dalej? Za miesiąc maraton i .... o nie, moje drogie kolano, tak bawić to my się nie będziemy 😏 . Czas przestać czarnowidzieć, ruszyć wreszcie swoją południową stronę pleców i przypomnieć nogom do czego służą 😊.
Trzymajcie zatem za mnie kciuki, albo za kolano... czy jak wolicie, bo nadchodzi okres próby i konfrontacji - kolano, albo ja 😉 i lepiej, żeby jednak umiało się dogadać 😊.
Brak komentarzy: