Tegoroczny Poznań Maraton jeszcze przed startem został naznaczony pechem organizatorów. Mówiąc o pechu - w tym roku poznańska impreza starała się o IAAF Bronze Label i z tego powodu do Poznania zjechali przedstawiciele PZLA i IAAF, by przyjrzeć się dokładnie organizacji biegu. Niestety - start odbył się z 44-minutowym opóźnieniem z powodu ponownego odbioru trasy przez Policję.
Pomijając wszystkie zawiłości związane z tym incydentem, jeden z wolontariuszy obstawiających trasę był pod wpływem alkoholu, a część była obcokrajowcami, nie znającymi języka polskiego. I jak tu nie mówić o pechu w takiej chwili? Dla organizatorów to prawdziwa porażka.
Patrząc na sprawę z drugiej strony - czyli z pozycji maratończyków - przy takim opóźnieniu startu można się naprawdę wkurzyć. Wiadomo - przed biegiem odpowiednie odżywianie zarówno jakościowo jak i w czasie, odpowiednio wcześniej zrobiona rozgrzewka i?... 44 minuty opóźnienia w takim momencie może decydować o całym wyniku, szczególnie czołówki! Zachodzi więc pytanie, jak to może wpłynąć na frekwencję w przyszłości? Pożyjemy, zobaczymy.
Tymczasem maraton ciągle trwa, a wielkim zwycięzcą tegorocznej edycji jest IUKHYMCHUK MYKOLA, który ukończył go z czasem 2:14:30. Przed Kenijczykiem! Wielkie gratulacje! A tym, co jeszcze na trasie, życzymy świetnych czasów, a nawet życiówek!
Niech moc będzie z wami!
Niech moc będzie z wami!
Brak komentarzy: