12 Městský běh Karvinou
Sobotę 09.07.16. spędziłam prawie biegowo. Prawie, bo choć wybraliśmy się na bieg do Karviny, to jakoś mi bieganie w Czechach nie leży. Robiłam więc za fotografa mężowi, znajomemu i naszej klubowej paczce.
Bieg w Karvinie to 10 km zaliczane do pucharu RYBOST CUP - jest to wspólne GP naszego klubu z zaprzyjaźnionym klubem z Ostravy.
Po drodze do Czech zastanawialiśmy się jak będzie wyglądało przekroczenie granicy w związku z ogłoszonym wprowadzeniem na miesiąc kontroli granicznych. Na granicy wszystko stało się jasne - żadnych posterunków, żadnej kontroli - cisnęło się nam na usta "ściema" - wszystko wyglądało jak od lat.
Karvina to bardzo przyjemne miasteczko, szczególnie rynek, wokół którego przebiegało się na trasie.
Specyfika biegów w Czechach polega m.in. na tym, że cała impreza jest prowadzona"pod ruchem" co oznacza, że nie jest wstrzymywany w żaden sposób ruch kołowy, a biegacze muszą się stosować do przepisów ruchu drogowego. Tak jest na większości biegów.
Sobotni bieg rozpoczął się u wylotu uliczki wpadającej na rynek.
Start o godz. 17 w lipcu z pewnością nie jest optymalnym rozwiązaniem, ale trasa była dość przyjemna - liczaca 4 pętle przez rynek i w dużej części przez alejki parkowe. Cienia więc nie zabrakło, co miało znaczenie przy pogodzie nie potrafiącej się zdecydować. Było parno i na przemian grzało słońce bądź nachodziły lekkie chmurki dające nadzieję na wytchnienie.
W Karvinie wystartowała spora grupa Polaków (24 na 176) m.in. z Rybnika, Raciborza, Opola i Cieszyna. Jednak największy aplauz zebrał Czech kończący bieg na ostatniej pozycji. Soukup Jiri liczy sobie ... a zresztą sami sobie policzcie - 1927 rocznik! Pozostaje życzyć sobie jakiejś sprawności w takim wieku.
Nasza ekipa poradziła sobie całkiem nieźle, choć nikt nie załapał się na pudło.
Pierwszy na mecie był bezkonkurencyjny Czech Petr Jiri, za którym następny ukończył bieg ze stratą 2 min. 22 sek.! Pierwszy z Polaków zameldował się jako 5 na mecie.
Po biegu słońce dało wreszcie za wygraną i zrobiło się całkiem przyjemnie.
Bieg w Karvinie to 10 km zaliczane do pucharu RYBOST CUP - jest to wspólne GP naszego klubu z zaprzyjaźnionym klubem z Ostravy.
Po drodze do Czech zastanawialiśmy się jak będzie wyglądało przekroczenie granicy w związku z ogłoszonym wprowadzeniem na miesiąc kontroli granicznych. Na granicy wszystko stało się jasne - żadnych posterunków, żadnej kontroli - cisnęło się nam na usta "ściema" - wszystko wyglądało jak od lat.
Karvina to bardzo przyjemne miasteczko, szczególnie rynek, wokół którego przebiegało się na trasie.
Specyfika biegów w Czechach polega m.in. na tym, że cała impreza jest prowadzona"pod ruchem" co oznacza, że nie jest wstrzymywany w żaden sposób ruch kołowy, a biegacze muszą się stosować do przepisów ruchu drogowego. Tak jest na większości biegów.
Sobotni bieg rozpoczął się u wylotu uliczki wpadającej na rynek.
W Karvinie wystartowała spora grupa Polaków (24 na 176) m.in. z Rybnika, Raciborza, Opola i Cieszyna. Jednak największy aplauz zebrał Czech kończący bieg na ostatniej pozycji. Soukup Jiri liczy sobie ... a zresztą sami sobie policzcie - 1927 rocznik! Pozostaje życzyć sobie jakiejś sprawności w takim wieku.
Nasza ekipa poradziła sobie całkiem nieźle, choć nikt nie załapał się na pudło.
Pierwszy na mecie był bezkonkurencyjny Czech Petr Jiri, za którym następny ukończył bieg ze stratą 2 min. 22 sek.! Pierwszy z Polaków zameldował się jako 5 na mecie.
Po biegu słońce dało wreszcie za wygraną i zrobiło się całkiem przyjemnie.
Brak komentarzy: